Dzień 4. Gąski z rana witają nas słońcem.
Poranny podgląd morza
I ruszamy wzdłuż linii brzegowej
Docieramy do Sarbinowa, jednej z ładniejszych miejscowości na trasie. Miejscowi okazują dumę z nowiutkiej promenady, więc musimy się tam pokazać.
Przed Chłopami spokojne i przygotowane domy oczekują letników.
Śmigamy przez piękny las
Mijamy pionową linię na mapie Polski i świata(16. południk) świadomi geograficznych połączeń z innymi częściami świata.
Zjeżdżamy w kierunku Mielna
I wkrótce witamy się z morskim morsem.
Po chwili odpoczynku ruszamy dalej, wzdłuż Jeziora Jamno.
Zahaczamy o molo
Sprawdzamy terenowe oprzyrządowanie naszych rumaków.
Dosyć często spotykamy dwa główne znaki naszej wyprawy
Po dojechaniu do Łaz skręciliśmy w głąb lądu z powodu bagien i podmokłego terenu przy samym morzu.
Następni rowerzyści będą już mogli skorzystać ze świeżutkiej drogi rowerowej. My jeszcze nie.
A tutaj na naszej drodze pojawił się Xin Du - prawdziwy Chińczyk jadący na rowerze z Berlina. Tego dnia tylu nas było na drodze (4) , że aż miejscowi zaczęli pytać, czy czasami nie ma jakiegoś Tour de....
Tu wdrapujemy się pod jedną z gór, a jak nas poinformowali miejscowi, te górki to sprawka przedwojennych Niemców, który w ten sposób chcieli utrudnić życie Polakom.
Słońce chyli się ku zachodowi
I tak kończy się dzień 4.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz