Lubimy patrzeć na rowery.

Lubimy jeździć rowerami po Polsce i po Europie :)

Translate

sobota, 17 sierpnia 2013

Elberadweg - wzdłuż Łaby aż do Morza Północnego

          Gdzieś kiedyś na granicy polsko - niemieckiej wpadł nam w ręce folder informujący o trasie rowerowej wzdłuż Łaby (ELBERADWEG).







 
                     Odszukaliśmy go i gdy się okazało, że są w nim wszystkie potrzebne informacje (mapa, etapy, noclegi, serwisy rowerowe, sklepy, atrakcje turystyczne), czyli perfekcyjnie opisana niemiecka infrastruktura rowerowa, postanowiliśmy sprawdzić jak się jedzie wałem nadrzecznym. Za około 1000 km czekało na nas Morze Północne.
 
                   W kwietniu 2011 roku wyruszyliśmy z Gorlitz na poszukiwanie rzeki, rozpoczynając od mostu granicznego na Odrze.
 
 
 
 
 
 
 
Czas był przedwielkanocny, więc na drzewach zaczęły pojawiać się jajka...
 
 
 
 
Czekaliśmy na Elbe (ostatnio jegomość w teleturnieju "Jeden z dziesięciu" bardzo się zdziwił, że Łaba to Elbe  :)), aż się gdzieś w okolicach Miśni pojawiła, więc ochoczo na nią wjechaliśmy i aż do Cuxhaven nad Morzem Północnym z niej nie zjechaliśmy.
 
 
 
Korzystaliśmy z wyrysowanych znaków na ziemi i stojących na wale. Nigdy nie udało nam się zgubić.
 
 
 
 
 
            Tak jak się spodziewaliśmy droga rowerowa na wale (a i czasem jej kopia pod wałem, dla tych co z wiatrem lub pod wiatr nie bardzo) jest przygotowana perfekcyjnie. Jeżeli się ma dosyć jednostronności, to się po prostu przepływa promem (dla rowerów) lub mostem pontonowym (dla rowerów) na drugą stronę i jedzie się dalej.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Większość trasy wiedzie przez spokojne, płaskie, rolniczo - ogrodnicze tereny.
 
 
 
                         
 

 
 
 
 
 
 
 
 Na północy z kwitnącymi właśnie w tym czasie milionami jabłoni, oszałamiających zapachem. Podobno jest tam ponad 260 gatunków jabłoni.  Wszystko nam pachniało jabłkami: ubrania, włosy, sakwy, rowery, domy i ulice. Pięknie i pachnąco. I interesująca architektura.
 
 
 
 
 

 
 
 
 
 Przejeżdżaliśmy jedynie przez kilka miast (Magdeburg, Wittemberga, Hamburg), także przystosowanych do szybkiego, bezkolizyjnego przez nie przejazdu. Ale wartych zatrzymania się i zwiedzenia.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 
ó 
 
                          Jechaliśmy także przez przepiękne, spokojne (głównie słychać głosy ptaków)  rezerwaty przyrody. Okazało się, że gospodarze są przygotowani nawet na turystów zimowych, oprócz letnich, i że dla tych są przygotowane nieco inne drogi, uwzględniające np. rytm biologiczny i czas wylęgów (oczywiście ptaków, a nie turystów).
 





 
 
                              Z wyżywieniem i noclegami na całej trasie nie ma żadnych problemów. Są pensjonaty, kwatery prywatne i hotele "przyjazne" rowerzystom.
 
 
 
                         Po 12 dniach i 1000 km docieramy do Morza Północnego, choć przy końcu trasy Łaba jest tak szeroka, że myśleliśmy że morze jest dużo wcześniej.
 
 
 
 
 
 
 
 
                          Okazało się, że wzdłuż całej linii brzegowej  morza także są ścieżki rowerowe i można sobie pojeździć (jak komuś mało :)
 
 
 
 
 
 
 
                        W Cuxhaven jest stacja kolejowa i początek trasy kolejowej. Pociągi oczywiście przystosowane do transportu rowerów. Więc wracamy do Zgorzelca i już w drodze powrotnej myślimy, gdzie by tu wyskoczyć :)
 
 
 
 






                                Widząc takie morze rowerów czujemy się zachęceni....jechać dokądkolwiek.
 


 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz