Lubimy patrzeć na rowery.

Lubimy jeździć rowerami po Polsce i po Europie :)

Translate

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Prawie na Islandię :)

              Tydzień  temu myśląc o kolejnej wyprawie (zachęcani jak zwykle mglistymi wyobrażeniami i poczuciem mocy) zapragnęliśmy objechać wulkaniczną, odludną, zmienną i lodowcową Islandię i dlatego wieczorem... wyruszyliśmy na  szlak pożniwny w okolicach Lubina. Zawsze to coś znanego, bezpiecznego. Pogoda nam sprzyjała i nie zmieniła w ciągu godziny. Nie było huraganów. Było ciepło i słonecznie. Pachniało świeżo skoszonym zbożem i śliwkami. Jedzenia na cały tydzień nie musieliśmy ciągnąć w przyczepce. Czuliśmy się bezpiecznie. Mieliśmy zapewniony nocleg nie pod mostem, nie w w namiocie. I po kilku godzinach znów planowaliśmy wyjazd na Islandię.

Trasa:          Lubin-Osiek-Pieszków-Raszowa-Miłoradzice-Miłosna-Niemstów-Czerniec-Kłopotów-Lubin 

Długość trasy:          34 km ( a nie 3400 km ;)


                   Wyjeżdżamy więc  z Lubina w kierunku Osieka dosyć świeżą ścieżką rowerową, która niestety miota rowerzystą z prawa na lewą i z powrotem. Ale przynajmniej nie musimy się martwić o transport rowerów samolotem.





 Zbliżamy się do Pieszkowa



                   Kaczka wypatruje Stokkuru (najsłynniejszego aktywnego gejzeru Islandii), ale niestety w linii horyzontu majaczy tylko dobrze jej znany komin :)



                         
                    Zamiast kamienistych pól lawy na półwyspie Snaefellnes polska zieloność 



W oddali kościół w Raszowej


                          

                         Kościół pw. Niepokalanego Poczęcia NMPanny (XV-XVIII wiek)


                                                            Zbliżamy się do Miłoradzic




Kościół gotycki pw Świętej Trójcy w Miłoradzicach (wzmiankowany w 1298 roku)
            
 



Miłosna


                                             Islandia to kraina wspaniałych koni....



          I ciągle nie zbliżaliśmy się do Jokulsarlon (lodowej laguny), a nawet wprost przeciwnie...


                         
                   Pomiędzy drzewami odkryliśmy prawie bazaltowe kolumny (prawie jak w okolicy wodospadu Svartifoss...)

                                                         W drodze do Niemstowa


Nie musimy przeprawiać się przez rzeki, bo szutrowe drogi...


                               I na koniec trasy uświadamiamy sobie, że udało nam się trzymać z dala od zgiełku dużych miast.




Informacje o Islandii znaleźliśmy po powrocie w Magazynie "ROWERTOUR" nr 12 (34) - naszym ulubionym :)


Myślimy o kolejnej wyprawie...

1 komentarz: