Lubimy patrzeć na rowery.

Lubimy jeździć rowerami po Polsce i po Europie :)

Translate

środa, 24 września 2014

Przez Toskanię w drodze do Rzymu. Etap 16.

                    Poranek w miejscowości Bibbiena rozpoczynamy westchnieniem nad pięknem okolicy. Zjadamy wykwintne toskańskie śniadanie.



                                      I po przeglądzie rowerów ruszamy w dalszą drogę.


         Szybko zapominamy o wczorajszej przeprawie w konfrontacji z nowym typem okolicy i krajobrazu. Gdzieś w oddali zostają Apeniny.


                               Uprzytamniamy sobie, że jedziemy przez Toskanię. 

                                      
                  Mijamy toskańskie domy, toskańskie drzewa. Nawet niebo nad nami takie jakieś toskańskie ;)


                Czas na toskańską kawę, podaną na toskńskim obrusie. Prawdę powiedziawszy, smakuje naprawdę toskańsko ;)


                  Nawet nie wiemy, kiedy wjeżdżamy do jednego z bardziej  urokliwych i znanych włoskich miasteczek - Arezzo. To tutaj kręcono film Roberto Benigniego - "Życie jest piękne"


                                                   Położone jest na wzgórkach.


                     Kiedy dojeżdżamy do dużego placu, postanawiamy odpocząć. Wydaje nam się, że to jest centrum. 



                                  Zjadamy 1 litr oryginalnego (choć z supermarketu) tiramisu. 


                                         Podziwiamy  toskańskiego rumaka.


                                       I inne toskańskie detale architektoniczne. 


                              Przebijamy się przez wąskie uliczki.


                                        Z wystawionymi toskańskimi specjałami. 


                     I docieramy niepostrzeżenie do jeszcze większego placu. I okazuje się, że to jest serce miasta. 


                   Tutaj odbywają się m.in.  Giostra del Saracino, czyli historyczny turniej rycerski (rycerze zmagają się z najazdem Saracenów) o antycznych początkach (pierwszy był najprawdopodobniej w 1200 roku), a także targi staroci.



                                    W tym mieście jest Dom - Muzeum Petrarki.



                           Fotografujemy się razem, co czynimy nie wiadomo dlaczego bardzo rzadko. 


                                To dowód  na miejsce sztuki filmowej.



                    Wyjeżdżamy z miasta, zauroczeni, ale jak się okazuje nieskończeni, ponieważ zapytany o drogę skuterzysta informuje nas, że jest historykiem sztuki, i że jeśli nie widzieliśmy jednego kościoła, to tak naprawdę nie widzieliśmy Arezzo.


                                  Pilotuje nas do kościoła - Chiesa di Santa Maria delle Grazie .



                                                        Każe nam tu wrócić. 


                    Po spełnieniu obowiązku artystycznego, wyruszamy w dalszą drogę. 



                                                    Jedziemy przez oliwny świat. 





                              Jedziemy przez świat oliwy i wina. Ładnie pachnie, ładnie wygląda. Czegóż chcieć więcej?


                                              Na wzgórzach  miasteczka




                                                            Gaje oliwne




                             Przygotowujemy nas i nasze rumaki do spania w miejscowości Marcena przy akompaniamencie próby chóru za ścianą.


                                    Kolacja oczywiście tradycyjna toskańska ;)


                             I czekamy na nowy dzień znów parędziesiąt kilometrów bliżej Rzymu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz