Miało być inaczej, tak jak co roku. Fiesta ze sztucznymi ogniami, nowoczesną iluminacją Katedry, tłumami pielgrzymów i turystów, spektaklami teatralnymi, tańcami i muzyką. Miał to być radosny dzień. Dla dochodzących w tym dniu i dla tych, którzy wspominają swoje wejście (entrada) do Santiago to dzień triumfu i pokory, zmęczenia i radości, deszczu i słońca, nadziei i satysfakcji, powitań i rozstań, ale nigdy nie pomyśleliśmy że może stać się dniem tragedii.
Santiago de Compostela to miasto magiczne. Byliśmy tam 3 razy: pieszo Camino Frances, pieszo Camino de Fonseca (Salamanca-Santiago), rowerem Via de Plata (Sevilla-Santiago: 1000 km). Razem mamy 6 Compostelek, czyli dokumentów napisanych po łacinie, świadczących o odbyciu pieszej lub rowerowej pielgrzymki do grobu św. Jakuba, tak jak od ponad 1000 lat miliony Peregrinos.
Compostelka
Santiago de Compostela
Figura św. Jakuba
Santiago de Compostela to miasto w hiszpańskiej Galicji. Zielonej, wilgotnej, pachnącej lawendą, miętą i eucaliptusami. Z najlepszymi na świecie ośmiornicami (pulpo), z czosnkiem, świeżą papryką, jedzonymi z prowizorycznych straganów na ulicy (dla Pielgrzymów właściciele rozkładają kartonowy mantel, czyli obrus na kamiennej ławce :) lub z kieliszkiem wina nad samym oceanem. I z końcem świata (Finisterra), gdzie można zakończyć swoje stare życie i rozpocząć nowe. I jako symbol przemiany spalić swoje stare ubrania, buty, ogolić się i ściąć włosy.
Impresiones de Galicia
Ahora...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz