Lubimy patrzeć na rowery.

Lubimy jeździć rowerami po Polsce i po Europie :)

Translate

niedziela, 10 sierpnia 2014

Przez Włochy - Emilia Romania. Z Lubina do Rzymu. Etap 13.

       
         Wyjeżdżamy w słoneczny włoski świat. Jedziemy przez rejon Italii zwany Emilia Romania.



                     Wstępujemy na chwilę do supermarketu po podstawowe pożywienie na cały dzień (szynka, ser, sok), ale...                   


               zwiedzeni nieprawdopodobnym zapachem smażonego kurczaka, kupujemy w całości i o 10.00 rano rozszarpujemy go na ławce przed sklepem. Jeszcze nigdy tak nie smakował. Mmmmm.....


                                          Wersal skończył się już jakiś czas temu....


                 Rejon, przez który przejeżdżamy jest ziemią owocowo - warzywną. Mijamy ogromne połacie pól i wielohektarowe sady.


                       Przy drodze jest wiele straganów z  płodami ziemi. Kosztujemy, a jakże...


                 I wkrótce dojeżdżamy do kanału, który będziemy mieć po swojej prawej stronie.







                                               Mijamy tereny rezerwatu przyrody.




          Więc jedziemy środkiem ulicy, środkiem pomiędzy wodami kanału i jeziora Valli di Comacchio, po którego drugiej stronie widać Adriatyk.


                           Jedzie się spokojnie, przepięknie, wolno, bezludnie ...


                  Mijamy miejscowości nazwane tak na cześć naszych znajomych i przyjaciół ;)


                          Na szczęście dla nas jest czas winobrania. I miejscowi częstują nas, czym mogą. A że my to bardzo lubimy, więc nie gardzimy ;)




                                   Po raz pierwszy widzimy jak rosną owoce kiwi. 


                 Chcemy zostać na noc w miejscowości Bognacavallo, ale odstraszają nas ceny noclegu w klasztorze przemienionym w ostatnim czasie na ekskluzywny hotel.




                                                         Decydujemy się więc jechać dalej.


                I docieramy do miejscowości, w której  poznajemy jedną z najsympatyczniejszych rodzin. Witają nas po polsku: "Dzień dobry", ale po chwili tłumaczą się, że tylko tyle potrafią powiedzieć.  Są pod wrażeniem naszej podróży. Spędzamy razem wieczór i poranek, ponieważ rodzina z czterema synami (Jan, Łukasz, Marek, Mateusz) postanawia nam zrobić niespodziankę przygotowując włoską kolację i włoskie śniadanie. Rozmawiamy, rozmawiamy, rozmawiamy....Naprawdę nie chce nam się opuszczać tego miejsca....


                            Spoglądamy za siebie i eskortowani przez naszych nowych przyjaciół kierujemy się w stronę Apeninów....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz